- Au! Głupia ryba...- powiedziałam przyglądając się mikroskopijnej rance.
- Widzisz... trzeba uważać...- obróciłam się. Stała tam Tasha. Uśmiechnęłam się do niej.
- Cześć, Tasha. Co porabiasz?- zapytałam merdając ogonem.
- A nic... taki obchód sobie robię.- powiedziała od niechcenia.
- Może się przytłoczę? Taki... babski spacer?
- Czemu nie? To... gdzie idziemy?- zapytała gotowa do marszu.
- Um... przed siebie co?- zaśmiałam się. Ruszyłyśmy łapa za łapą...
<Tasha? Ja pamiętam o tej watasze...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz