piątek, 5 lipca 2013

Od Tashy

Wstałam jak zawsze o świcie
- Wstawaj leniuchu- powiedziałam kładąc swoją łapę w miejscu gdzie zawsze śpi Max. - Jest już ranek!
Po chwili zorientowałam się że Maxa nie ma w jaskini. "To nowość"- pomyślałam. Gdzie on poszedł?? Wyszłam z pieczary. Wokół unosił się zapach fiołków. Poszłam za nim. Dotarłam do małego źródełka.  Max siedział przy stoliku.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się.- Widzę że już nie śpisz.
- Co tu przygotowałeś?- zapytałam podchodząc do stolika.
- Bakłażana- odpowiedział. -Czy zaszczycisz mnie swoją obecnością??
- Oczywiście. Z wielką chęcią zjem bakłażana z panem.- powiedziałam "puszczając oko" do Maxa.
Usiadłam przy stole. Zjedliśmy całego bakłażana. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy tak bez poczucia czasu.
- Może pójdziemy popływać?- zaproponował.
- Czemu nie?
- To chodźmy.
Max zaprowadził mnie do wielkiego wodospadu. Było ciepło a ptaki śpiewały. Max wszedł do wody.
- No wchodź.- krzyknął.
- Ale zimna woda!- powiedziałam wchodząc.
- Zaraz będzie ci ciepło!!- zaśmiał się i ochlapał mnie.
- No wiesz co?!? A masz za swoje!!- zanurkowałam i wciągnęłam Maxa pod wodę.
Chwilę kąpaliśmy się. Wyszliśmy z wody i położyliśmy się na trawie.
- Kocham cię!- szepnęłam mu do ucha.
- Ja ciebie też!- odpowiedział i polizał mnie w policzek.
- Co teraz zrobimy???
-...
<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz