środa, 14 sierpnia 2013

Od Etny


Jeszcze jako mały szczeniaczek mieszkałam w szczęśliwym domu z matką i ojcem. Po paru miesiącach urodziła się też moja siostra- Mika. Kochałam moją rodzinę najbardziej na świecie i myśl, że coś mogło by się im stać była okropna. Niestety moje obawy się spełniły. Gdy przechadzaliśmy się z moim ojcem Krii nagle zdarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje życie. Tata gdy mi opowiadał różne legendy nagle... Nie wiem czy oślepiło go słońce, czy też poczuł się słabo ale spadł. Spadł z bardzo wysokiego klifu. Ja oczywiście się przeraziłam. On nie żył... Najpierw stworzyłam swój wierny duplikat i kazałam mu biec do mojego chłopaka Milrda a sama pobiegłam do domu by powiedzieć to mamie. Oczywiście była wielka żałoba ja i mama płakałyśmy bardzo dużo a mała Mika mówiła:
- Gdzie jest tatuś?
- Och on poszedł daleko kotku... - mówiła wtedy łamiącym się głosem na te słowa. O dziwo znalazła sobie nowego męża o imieniu Ulr. Nigdy go nie lubiłam i miałam rację. On robił nam takie rzeczy, że wolę nie mówić... największą ranę mam na tylnej lewej nodze. Całe szczęście, że mam ogon... Gdy jednak on zabił tego pamiętnego dnia Mikę i mamę miałam wszystkiego dość... Wstąpiło we mnie coś... Niezwykłego. Gryzłam, drapałam, miałam wielką ochotę go zabić. W końcu go powaliłam. Ale on żył. Byłam zmuszona uciec. Pożegnałam się tylko z moim narzeczonym czule i uciekłam... Nieważne gdzie byleby daleko od niego. Za parę tygodni poczułam, że to moje pożegnanie z Milrdem dało mi pamiątkę po nim na całe życie. Tego dnia przyszła na świat moja córka. Dałam jej na imię Alna. Pomyślałam, że teraz już muszę dołączyć do jakiejś watahy niezwłocznie. Błąkałam się z nią po różnych. Ale nigdzie nie chcieli samotnej matki z dzieckiem. Aż dotarłyśmy blisko terytorium Watahy Ognistych Wilków. Naprędce coś upolowałam i ugotowałam byśmy zjadły z Alną. Nie zauważyłam, że podchodzą do mnie wilki z tej watahy. Podeszła do mnie wilczyca o stalowoniebieskich oczach i powiedziała:
- Cześć! Jestem Mysterys, a ty?- zapytała z uśmiechem.
- Umm... Etna. A to jest... Alna.- dodałam ponieważ moje maleństwo właśnie do mnie podeszło. Chwilę po tym doszła do mnie wilczyca biała jak śnieg z czarnymi zakończeniami ogona i uszu. Ona natomiast powiedziała:
- Jestem Tasha. Tutejsza samica Alfa. A ty... - tu wzięła kęs z mojej ryby- Świetnie gotujesz! Czy należysz do jakiejś watahy?
- Ech... Nie.
- A chcesz?
- Tak!
- To należysz. Będziesz kucharką.
- Och dziękuję! Naprawdę jestem bardzo wdzięczna!
- Nie ma za co.- uśmiechnęła się Tasha.
- Ale czy Alna też może być ze mną...?- zapytałam z nadzieją.
- A co zostawisz ją tu? Oczywiście, że może. - Tak oto dostałam się do tej watahy a po mojej bardzo złej i smutnej przyszłości to miejsce jest jakby Rajem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz