Przechodziłam sobie 'rynkiem' watahy. Pełno było tam wszystkich. Szłam do lasu po nowe zioła. Podążałam wzdłuż leśnej ścieżki. Otaczały mnie drzewa i krzewy. Latające wokoło ptaki ćwierkały przecudne melodie. Co jakiś czas z dziupli drzewach wyglądały wiewiórki i szynszyle. Szłam przed siebie wsłuchując się w cudowne dźwięki niezbadanej puszczy. Nagle usłyszałam za sobą kroki, odwróciłam się. Za mną stał wilk.
<Dokończy ktoś? Jakiś samiec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz