- Tak wiem, że się boisz ale musiałem się przekonać czy to TY.
- Ekhem... Ja? Dlaczego chciałeś mnie znaleźć? I co się ze mną stało?
- Och Mysterys... to ty...
- Skąd znasz moje imię?
- Bo ja... jestem twoim Duchem Wewnętrznym.
- Że niby czym? - byłam pewna, że rozmawiam z pomyleńcem.
- Ech, ty jesteś teraz w stanie ducha...
- CO???- Zamarłam. O co w tym chodzi? Nagle zauważyłam, że znów jestem sobą ale tego całego Ducha Wnętrzności czy czegoś tam ze mną nie było... Dziwne... Ale nagle spotykałam go po dwóch dniach ponownie.
- Chcesz się nauczyć zmieniać postać za pomocą własnej woli?- zapytał.
- Dobrze... Chyba... Ale...- byłam w dziwnej sytuacji... On mi nic więcej nie mówił tylko zaczął lekcje.Przez te 4 miesiące poznawałam go lepiej i uczyłam się. Odkryłam, że z tym wszystkim co on mówił to wcale nie bajka... A on miał na imię Guide. Gdy już byłam w pełni nauczona powiedział:
- Już mnie nie potrzebujesz Mysterys... Czas minął. Jestem pewny, że będziesz wiedzieć co robić.- powiedział ze smutkiem.
- To do zobaczenia na kolejnej lekcji tak?- zapytałam Guida.
- Ech nie... Bo widzisz my się żegnamy już na zawsze...- powiedział a po jego rudawobrązowym futrze leciały łzy. Nagle zrozumiałam. Guide mnie opuszczał bo musiał. Płakaliśmy oboje przez mnóstwo czasu a ja wtedy właśnie odkryłam, że to był mój jak dotąd jedyny przyjaciel...Niestety gdy chciałam mu to powiedzieć go już przy mnie nie było. Choć strata była ogromna postanowiłam, że dla Guida wygram Wielki Bieg Wilków.
Niestety nie zrobiłam tego... Doskonale znałam trasę lecz cały czas las jakby mnie do siebie przywoływał i nim się zorientowałam zaczepiłam się o kolczasty krzew i nie mogłam się wydostać. Leżałam tak przez tydzień... Bez wody i bez jedzenia. Był to cud albo przywidzenie ale widziałam, że ktoś mi pomógł. Pamiętam przez mgłę bo byłam zmordowana. Czy to był Guide? Nie wiem. Ale się uwolniłam. Niestety nigdy już nie wróciłam do mojej watahy. Gdy ostatkiem sił wyszłam z lasu od razu zemdlałam. Gdy się obudziłam zobaczyłam nade mną stado wilków. Ktoś powiedział "Ale chuda" drugi "zero pożytku" a ktoś inny "wyrzućcie ją"... Wtedy usłyszałam jeszcze trzy głosy brzmiąc na raz:
-Nie.
Zostałam napojona i nakarmiona a w zamian za przyjęcie do watahy zgodziłam się zostać łowcą w tej watasze.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz